niedziela, 13 kwietnia 2014
Zaufać i trwać
W piątek przesadziłam. Porządnie narozrabiałam. Z tego też powodu musiałam okłamać mamę... bo gdyby ona dowiedziała się co robię, to byłoby jej strasznie przykro. Załamałaby się totalnie. Okłamałam ją parszywie. Naprawdę. Czuję się z tym strasznie. Tym bardziej, że ona była dla mnie strasznie miła... jestem okropna. Doszłam do wniosku, że tak żyć nie mogę. Muszę się zmienić i skończyć z tym bagnem. Ale w tym wszystkim przeraża mnie parę rzeczy. I one mnie trzymają. Nie jestem przystosowana do życia w społeczeństwie. Wszyscy i wszystko mnie przeraża. Jest coraz gorzej. Wiem, że nie dam rady się sama zmienić. Próbowałam już wiele razy. Wiem jednak, że może mi KTOŚ pomóc. Tylko muszę MU zaufać. Wiem, że ON to zrobi, bo pomagał mi wiele razy. Wcześniej jednak szybko upadałam, ponieważ stawiałam MU swoje warunki, zamiast zaufać całkowicie, próbowałam robić coś na własną rękę. Ale tym razem muszę wytrwać. Myślę, że różnica mojego ponownego wyjścia z tego bagna jest taka, że siedzę w tym bagnie po uszy, wiem, że totalnie się do niczego nie nadaję i totalnie nie mam siły walczyć. To będzie cud, jeśli z tego wyjdę. Ale ja wierzę w cuda. Muszę zaufać. Zaufać i trwać. W Bogu. Niech ON mnie zmienia.
niedziela, 6 kwietnia 2014
Jestem pusta...
Minęło parę dni. I jak jest? Nijak. Po prostu nijak. Chociaż właściwie nie. Jest coraz gorzej. Robię się na wszystko obojętna. Gdy coś mnie przerasta, czegoś się boję, to po prostu to zostawiam. Rezygnuję. Uciekam. Uodporniłam się na pewne rzeczy. Nauczyłam się chować przed uczuciami. Zresztą moje uczucia nie są takie jak być powinny. Już nawet nie wiem, co tak na prawdę czuję i czego chcę. Jestem pusta. Pusta w środku. Moje wnętrze uciekło. Po prostu uciekło. W środku umarłam. Ciało żyje, ale pewne rzeczy robi tylko z przyzwyczajenia. Zresztą nawet fizycznie wszystko boli mnie coraz bardziej...
wtorek, 1 kwietnia 2014
Dupiasto być nie może!
Dzisiaj stwierdziłam, że dupiasto być NIE MOŻE! Trzeba znowu wziąć się w garść:) W sensie takim, żeby zaczął żyć. A tudzież w sensie takim, że muszę walczyć z moim aspołecznym zachowaniem, więcej gadać, walczyć z nieśmiałością. Hmm... nie wiem jak długo wytrwam znowu w moim postanowieniu. Ale choćby miało to trwać parę dni, to myślę, że warto:) A co do dzisiejszego dnia, to organizuję wypad na ping-ponga i piłkarzyki:) bo u nas na wsi nic lepszego nie ma:D:D haha
Ale znalazłam super świetne "piłkarzyki". Pograłabym w coś takiego! Ekstra!
Subskrybuj:
Posty (Atom)