Znowu coraz gorzej się czuję.
Mam wrażenie, że za chwile zwariuję.
Z wielkim hukiem depresja wróciła
I całe moje życie znowu do góry przewróciła.
Dla niepoznaki dzisiaj cały dzień maskę miałam
Tą z fałszywym
uśmiechem chytrze ubrałam.
Dlatego nikt nie wie, że w moim wnętrzu burza szaleje,
A w nocy strumień łez w poduszkę się leje.
Całkowicie straciłam nadzieję, że lepiej będzie
Gorycz, żal, smutek, rozpacz dotyka mnie wszędzie.
Czuję, że jestem na skraju wyczerpania
I nie uniknę kolejnego załamania.
Wiem, że dzisiaj alkohol mi nie pomoże
Dlatego sięgnę po ostrzejsze żyletki i noże.
Mam ochotę się nimi cała poranić
I całą noc na białe prześcieradło powoli krwawić.
A co będzie jutro? Znowu to samo?
Fałszywą maskę ubiorę wcześnie rano.
Potem zejdę cicho na śniadanie
I schowam pocięte ciało pod ubranie.
Będę udawać, że wszystko jest w porządku.
Przywdzieję piękny uśmiech już na początku.
I dalej nikt koło mnie nie będzie wiedział
Jak wielki horror w moim wnętrzu się rozpętał.
Jak silny ból przenika mnie od środka i pali
Bo moje życie tak po prostu się wali i wali.
Ale nie mam siły by je ratować
I na nowo od początku na szczęściu budować.
Dlatego wybieram maskę i ciągle ją wkładam
Tą z fałszywym uśmiechem na nowo zakładam.
Bo nie chcę by inni wiedzieli co się ze mną dzieje,
Każdy sam zresztą miota się w swojej biedzie.
I na pewno niejeden człowiek w maskę także jest ubrany
W fałszywy uśmiech tak po prostu pięknie jest przywdziany.
Więc powiem krótko, że bardzo trudno jest dzisiaj żyć
I bez fałszywej maski, tak po prostu sobą być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz