niedziela, 23 lutego 2014

Wybuch...

Stało się tak jak przewidywałam. Nie wytrzymałam. Miałam tak napiętą relację z tatą, że jak powiedział kilka słów za dużo, to totalnie wymiękłam. Tak się popłakałam, że nie byłam w stanie pójść na pogrzeb, na który miałam iść... Do tego jeszcze parę innych rzeczy się złożyło, więc miałam ochotę spakować walizki i gdzieś wyjechać... jednak w końcu nie miałam innego wyjścia jak tylko zebrać się w sobie i jakoś żyć dalej... chociaż wieczorem się opiłam (chciałam mocniej, ale nie wyszło). Dzisiaj też nie jest dobrze... znowu jakiś zgrzyt... już nie mam siły. Nie dam rady. Jeszcze jadę jutro poroznosić cv itp... przeraża mnie to... nie chcę wkraczać w to dorosłe życie... jeszcze sprawa z NIM... nie mam siły... coraz poważniej myślę o jakiejś samozagładzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz