czwartek, 20 czerwca 2013

Jedne spodenki - dwa nieszczęścia :D



Pierwsze nieszczęście miało miejsce wczoraj. Mianowicie ubrałam moje piękne, wyprasowane, czyściutkie i żółciutkie spodenki... i co? I poszłam na obiad:D nie muszę chyba pisać, co było dalej:D Już po chwili miałam na moich pięknych, wyprasowanych, czyściutkich i żółciutkich spodenkach wielkie plamy od ketchupu i frytek:D
Przez całą noc moje piękne, już wygniecione, brudniutkie i żółciutkie  spodenki moczyły się w wodzie, a rano moje piękne, wygniecione, brudniutkie i żółciutkie spodenki wylądowały w pralce. I po chwili wydarzyło się drugie nieszczęście. Jakiś głupi, stary, brudny wężyk wyleciał ze starej brudnej dziurki i zalało nam całą starą, różową, brudną (jak to bywa pod koniec tygodnia:D) łazienkę. Nie byłoby tak źle, gdyby nie zalało sąsiadów, którzy mieszkają niżej... mam przerąbane:D przez co cały dzień moja właścicielka mieszkania wkurza się na mnie...  i pomyśleć, że to wszystko to wina moich pięknych, jeszcze niewyprasowanych, ale już czyściutkich, żółciutkich, suszących się spodenek:D


To zdjęcie oczywiście nie jest moje... ale szukając w internecie starałam wybrać się zdjęcie, które byłoby jak najbardziej rzeczywiste... nogi... figura się zgadza:D spodenki troszkę mniej:D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz