No więc zaproszenie na rower nawet z grzeczności nie otrzymałam... wieczorem miałyśmy szczerą rozmowę, po której załamałam się całkowicie... później kłóciłam się z nim... ostatnie 3 dni to koszmar. Co wieczór zasypiałam z mokrą poduszką... dzisiaj w końcu przyszło rozwiązanie, o które bardzo się modliłam... pogodziłam się z nim i z nią... i jest na prawdę super:) Ufffff......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz