czwartek, 31 lipca 2014

Kura domowa...

Eh... jest dupiaście... nie mam w ogóle pomysłu na życie... nie mam celu... nie mam niczego... nie mogę kupić nawet roweru... bo nie wiem, który wybrać:D heh... padam...
do niczego się nie nadaję... wszystko tylko potrafię spieprzyć... nie.. sorki, pomyłka. Nadaję się. Do pracy fizycznej. Potrafię porządnie zadbać o ogród (grządki , kwiatki, itp), zrobić przetwory na zimę,  coś ugotować (chociaż nie wszystkim smakują moje dziwne potrawy), potrafię porządnie umyć kibel, nawet osrany kibel, posprzątać dom itp. i tak sobie teraz pracuję od rana do wieczora... i co mam  tego? NIC! Do czego mnie to zaprowadzi? DO NICZEGO! Albo do tego, że zostanę  kurą domową, w dodatku bez koguta i na garnuszku rodziców... ja piernicze...


w sumie można stwierdzić, że jestem "prawie" idealna:) nie ma to jak odpowiednie pocieszenie:) (lub dobicie leżącego)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz