Tzn. jest taki jeden, ale nie mówi mi nawet "cześć". No trudno...
Oczywiście w grę zamążpójścia wchodzą także biznesmeni i milionerzy:) Wtedy nie musiałabym pracować:) Tyle, że zazwyczaj z takimi ludźmi trudniej się żyje:) No ale może czasem można trafić na super wrażliwego i kochającego faceta z kasą:) No dobra... bo wydaje mi się, że przesadzam:)
Jakiś katar mam. Denerwuje mnie strasznie.
Ogólnie nie jest źle. Jakoś żyję. Pomagam w domu. Tylko boję się, że jeszcze chwilę, a wszyscy będą mówili, że nie szukam pracy, tylko w domu siedzę. Ale co mam zrobić, skoro na samą myśl o szukaniu pracy chce mi się rzygać? Mam się całe życie męczyć pracując w jakiś dziwnych miejscach?
Pięknie... po prostu pięknie.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz