wtorek, 16 września 2014

Przybita łopatą do ziemi

No i kicha. Wszystko się posypało. Pokłóciłam się z tatą. Dowiedziałam się, że jak zwykle z wszystkiego się wycofuję i najlepiej żebym zamknęła się w pokoju. Dlaczego nikt nie widzi, jak bardzo się staram? Ostatnio już na prawdę było lepiej. I w takim momencie ktoś znowu walnął mnie łopatą i przydusił do ziemi. No i wszystko runęło. Jest mi tak strasznie smutno i tak strasznie przykro, że nie mogę tego wyrazić słowami. Przepłakałam pół nocy. Dzisiaj wyglądam jak jakiś niedobitek. Rodziców nie ma. Zastanawiam się, czy nie wyjechać pod ich nieobecność. Do mojego brata. Tylko szkoda mi mamy. Ona się martwi. Ale nie potrafię tu zostać. Nie teraz, gdy znowu się załamałam.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz