Wszystko mnie wpienia. Porządnie wpienia. Chodzę tylko i sprzątam za wszystkimi. Bo oczywiście nikt nie może odłożyć rzeczy, którą wziął na swoje miejsce. Kurde! Ale mam cel w życiu... sprzątanie... i nic więcej. Bo na nic więcej mnie nie stać. Po co ja istnieję? Przecież co za różnica, czy szampon stoi w szafce, czy na środku umywalki? Gdzie jest sens mojego życia?
Kiedyś go miałam... On był sensem... miał być nim nadal... czemu ciągle Go odrzucam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz