No to tak. Sprawa się komplikuje jeszcze bardziej... przyjeżdża. Na stałe. Rzuca prace tam i przyjeżdża. Kurcze, nie wiem, nie wiem, nie wiem... bo coś mi się w tym nie podoba. Jeju... tak bardzo go kocham... a boję się, że to wszystko się zakończy. Boję się o jego zdrowie. Na prawdę. A nie wiem, czy mam na tyle siły by temu sprostać i być z nim. Chociaż bardzo bym tego chciała. Ale nie wiem, czy on to wszystko wytrzyma... nie wiem, czy ja wytrzymam :(((((((((((( totalna bezsilność...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz